Na początku grudnia pokazywałam pewnego ptaszka
Ten ptaszek był częścią anioła, który miał być świątecznym prezentem - niespodzianką :)
Długa przed nim była droga (za ocean miał dotrzeć) więc wysłałam go na samym początku grudnia, z nadzieją że doleci na czas :) Ale nadeszły Święta - i nic, żadnej wiadomości, potem Sylwester i dalej cisza, tak mijały kolejne dni i tygodnie...
Anioła, w miedzy czasie, spisałam na straty, przeklinając pocztę.
Wiem, wiem, powiecie, że mogłam sprawdzić numer nadania... tyle że jak zawsze trzymam w torebce wszystkie nadania - nawet sprzed kilku miesięcy, tak to jedno musiało zaginąć, przepaść, diabeł ogonem przykrył :D
Przypuszczam, że trafił do kosza z paragonami ;)
Aż tu niespodziewanie dostałam maila w zeszłym tygodniu, że jest i cieszy nową właścicielkę, którą oczywiście pozdrawiam :)))
Pozostałe blogerki oczywiście również pozdrawiam :)
I jaki płynie z tego morał?
Nie sprzątaj w torebce choćbyś nie wiem jaki bałagan w niej miała :D
I jeszcze może: uwierz w pocztę ;)
Chyba, że coś innego przychodzi Wam do głowy :))
P.S.
A bałagan w torebce to chyba dla większości z nas temat rzeka, prawda :)))
Monika